To nie jest tak, że po początkowej euforii przychodzi smutek. To raczej chwila zamyślenia. Zastanowienia czy na pewno robię dobrze. Wiedziałam, że tak chwila nadejdzie. W momencie podjęcia decyzji wiedziałam z czym będzie się to wiazało. Hermetyczny światek mnie przygniótł. Albo właśnie nie. Nie przygniótł. Sprawił, że ambicja rozłupała ściany tego światka.
I w taki właśnie sposób znowu tęsknię za Warszawą. Za tym co się z nią wiąże. Za miejscami, możliwościami. Za poznawaniem ludzi. Bo co raz częściej uświadamiam sobie, że tutaj nic się nie stanie. Nie osiągnę tego co zaplanowałam, nie poznam człowieka, który bardziej ubarwi mój świat, nie będę szczęśliwa. Tam… być może. Niedługo sprawdzę.
Gdy już nie mam siły, siadam za kółko i uciekam. Gdziekolwiek. Daleko. 180 koni pod maską pozwala zostawić problemy z tyłu. Wyłączony telefon, muzyka na full, gaz do dechy i wszystko staje się proste.
A praca bywa zabawna. Choć nie powinna być. W końcu zawód zobowiązuje, bądźmy poważni. Ale jak? Jak spotykasz faceta, całkiem przystojnego, z szelmowskim uśmiechem, który jawnie wciąga we flirt? Z pewnością rozluźnia. Trochę zaciera granice. Sprawia, że zapomina się. I wtedy już ciężko powstrzymać prychnięcie śmiechu, gdy ktoś inny opowiada prawdziwe głupoty. Ma do tego prawo, ale litości… Chciałoby się powiedzieć „Jaja sobie Pan robi?” Dopiero po chwili przypominam sobie, że to chyba niewłaściwe i próbuję nie reagować. Cóż tam, że uśmiech sam wypełza na twarz. A później cały dzień cieszysz się do siebie, bo przedpołudnie było zdecydowanie sympatyczne.
Miasteczko się rozwija. Chociaż to normalne. Wraz z powrotem studentów ożywa życie kulturalne. I tak koncert zaczyna gonić koncert. Mniejsze i większe zespoły. Krajowe i miejscowe kapele. Tak też powraca, niczym feniks z popiołu… tfu! z wody raczej… grupa niegdyś zaprzyjaźnionych mi osób. W nieco zmienionym składzie i mam nadzieję, wreszcie!, nowszym repertuarze (w końcu ile można czytać, że próby są niezmiernie owocne, a koncertów nie ma…?). Zobaczymy.
Tak więc pracuję, studiuję i dobrze się bawię. Uparcie krok po kroczku zmierzam do mojego celu. I uśmiecham się do siebie. Bo czemu nie? :)